news....... dyskografia....... biografia....... galeria....... trasa....... info....... linki
 
 
 

Like a Dog (2005)

data wydania: 25.10.2005 (sprzedaż internetowa)
data nagrań: maj / kwiecień 2003
miejsce nagrań i masteringu: Nomad Recording Studios, Carrollton, Texas
produkcja: Izzy Stradlin
data masteringu: 02.05.2003
management: Stephanie Brownstein, SMB Management

skład:
Izzy Stradlin - wokal, gitara rytmiczna, bas
Rick Richards - gitara prowadząca
Taz Bentley - perkusja, instrumenty perkusyjne
J.T. Longoria - bas

 

 

 

Wideo:
Hammerhead

 

Lista utworów:

1.Bomb
2.Hammerhead
3.Snafu
4.Hell Song
5.Rollin' On
6.Just Don't Know
7.Chop Away
8.Win U Loose
9.On The Run
10.Like A Dog
+11. Hidden track
6

Ludzie są zależni od innych - w pojedynkę człowiek nie potrafi przebrnąć przez rzekę zwaną życiem, dlatego: „Potrzebujesz, aby ktoś cię nakarmił, dał ci schronienie i troszczył się tobą”, niczym pies. „Spróbuję żyć, patrząc na świat psimi oczami”, powiedział kiedyś Izzy pewnemu dziennikarzowi za sceną podczas koncertu ‘Thin Lizzy’ na kilka dni przed opuszczeniem Guns N’ Roses. Stradlin przyznał również, iż jest to jakby jego filozofia, której trzymał się od wielu lat - „Byłem psem, którego wszyscy chcieli bić” jak mówią liryki z utwory 14 Years z czasów GNR, ukazuje z pewnego punktu widzenia pogląd Izzy’ego na świat - w końcu w tekstach tkwi jego życie - pewne sytuacje, anegdoty skrócone do kilku linijek tekstu każdego utworu. Teraz jednak, po tylu latach Izzy zdecydował się otwarcie poruszyć ten temat - Like a Dog, płyta nagrywana na przełomie maja i kwietnia 2003 roku w Dallas stanie Teksas. O ile podczas nagrywania poprzedniego albumu w zespole było pięciu członków to teraz zostało ich tylko trzech - zabrakło Duffa (Velvet Revolver) oraz Maca. Początkowo nie wiadomo było dlaczego ten drugi nie pojawił się na ‘Like a Dog’. Wkrótce jednak Rick (gitara prowadząca), Taz (bębny), Izzy (gitara rytmiczna, wokal, bass) oraz przyjaciel Izzy’ego, muzyk sesyjny zwany J.T. (bas) zakończyli sesje nagraniowe i płyta po zremasterowaniu (02.05.03) gotowa była na podbój rynku.

Dokładnie miesiąc później na oficjalnej stronie Stradlina pojawiły się dwa trzydziestosekundowe utwory z nowej płyty, pt. Hammerhead oraz Bomb. I po ich przesłuchaniu nie trzeba było się już głowić dlaczego na albumie zabrakło McLagana. O ile na On Down The Road Stradlin powrócił do korzeni, to na Like a Dog zapewne znajdzie się materiał zbliżony do 117°, czyli do tych ostrych kawałków, gdyż Hammerhead i Bomb są niczym innym jak tylko zmasowanym atakiem na bębenki uszne. Zabrakło tutaj miejsca na delikatne brzmienie organ czy pianina - dwa nowe utwory zapowiadały, że Like a Dog pozbawiony będzie jakichkolwiek ozdobników (tak jak poprzednia płyta), jednak brzmienie tym razem będzie o wiele cięższe, po prostu surowe i ostre. Wydanie samej płyty zapowiedziano zostało na koniec 2003 roku. W sierpniu podano do wiadomości, że pod koniec września Izzy Stradlin i jego zespół ruszy w tourne po Stanach. Zacząć miało się w Teksasie, przebiegać przez stan Mississippi i kończyć w Chicago, a także Memphis i St.Louis. Po jego zakończeniu Stradlin wyruszy w tourne po starym kontynencie. Wkrótce jednak okazało się, że z planów tych nic nie wyjdzie, gdyż Richards wyrusza na tourne wraz z Rickiem Pircem jako Georgia Satelites, które trwać miało od lipca aż do końca września - jednak również i z tych planów z niewiadomych dla nas przyczyn nic nie wyszło.

I tak przez ponad dwa lata o płycie było cicho - problemem był brak zainteresowania wytwórni płytowych wydaniem albumu. Dopiero 9 lipca 2005 roku webmaster póloficjalnej strony Stradlina izzy.34sp.com (dzisiaj ChopAway.com) wystosował petycję, która pomóc ma w wydaniu albumu Like a Dog. Jej celem było zebranie 1000 podpisów fanów, którzy chcieliby zakupić egzemplarz płyty jeśli tylko miała zostać wydana.

Dokładnie miesiąć po wystosowaniu petycji Like a Dog znalazł się na niej 1000 podpis. I tak przesłano ją do menadżerki Stradlina, Stephanie Brownstein. Pomimo, iż szanse na wydanie płyty Like a Dog były znikome to wszyscy fani wciąż czekali na dalsze informacje dotyczące petycji i odpowiedzi samego Stradlina.

Nagle i niespodziewanie 10 października 2005 roku Izzy Stradlin skontaktował się z webmasterem swojego internetowego portalu i ponformował go, iż jest w posiadaniu 975 promocyjnej kopii niewydanego dotychczas albumu Like a Dog. Wraz z tym Stradlin przesłał również zdjęcia okładki oraz listę utworów. Informacje na temat wydania płyty Stradlina obiecał podać w najbliższym czasie - wśród fanów się zagotowało.

Dwa dni później można już było zamawiać album Izzy'ego Stradlina Like A Dog. Album kosztował $20 włączając w to koszty wysyłki gdzielkowiek na świecie. Należało dokonać międzynarodowego zamówienia pieniężnego lub poprzez American Express Checks albo na podany przez Izzy'ego adres firmy Scooters z Otterbein, Indiana wysłać daną sumą w kopercie plus oczywiście podać swój dokładny adres. Scooters to firma wykonująca usługi graficzne - jej właścicielem jest przyjaciel Izzy'ego i to on miał zająć się wysyłaniem płyt do fanów.

Piątego listopada rozpoczęto konkurs, w którym nagrodą były dwa egzemplarze płyty Like a Dog z autografem Stradlina. Po jakimś czasie płyty zaczęły przychodzić pocztą do fanów, którzy z wypiekamia na twarzy słuchali muzyki, na którą czekali od ponad trzech lat. Okazało się, że zawartość muzyczna płyty jest bardzo podobna do dwóch próbek utworów, których trzydziestosekundowe próbki muzyk przesłał wcześniej do fanów - Hammerhead i Bomb. Był to zbiór dziesięciu bardzo szybkich, ostrych utworów. Bardzo charakterystyczne dla Stradlin jest to, że z płyty na płytę jego brzmienie jest inne – Ju Ju Hounds był to blues-rock, 117° hard rock, podobnie Ride On, natomiast River był powrotem do lżejszego rocka, nie mniej niż następna płyta On Down The Road. Natomiast Like a Dog jest stylistycznie bardzo podobna do 117°.

Po przesłuchaniu całej płyty nasuwają się dwa spostrzeżenia – utwory nie są skomlikowane ani bardzo rozbudowane - to proste rockowe utwory, wydaje się jakby napisanie ich zajęło Izzy’emu kilka minut lub powstały podczas prób. Niektóre z riffów są naprawdę interesujące, jednak wydaje się jakby grane były na jedno kopyto. Druga sprawa to teksty – większość z utworów lirycznie nie jest w ogóle rozbudowana, dany tekst powtarzany jest do znudzenia kilka razy (np. Snafu). Owszem na albumu nie zabrakło kilku wspaniałych utworów - na pierwszy plan wysuwa się Chop Away, do powstania którego trzy grosze dorzucił Rick Richards. Utwór ma wspaniałą linię muzyczną i dobry ironiczny tekst. Dopiero po kilkukrotnym przesłuchaniu można pokochać tę płytę, odnaleźć w jej postocie urok i finezję.

m_klimek@op.pl